Obudziłam się z piekielnym bólem głowy. Niby wczoraj tego tak nie odczułam, ale musiałam wlać w siebie sporo alkoholu. Spojrzałam na zegarek, 8:44. Założyłam szlafrok i poszłam do kuchni, w której z wielkim kubkiem kawy siedziała zniecierpliwiona Agnieszka.
- Gdzie Ty się podziewałaś? Wczoraj nagle zniknęłaś. Wróciłam do domu o trzeciej, a Ciebie jeszcze nie było.
* Przepraszam, chcieliśmy wyrwać się z Karolem z tego tłumu.
- Z Karolem? No nie wierzę, moja przyjaciółka i siatkarz! Opowiadaj, gdzie byliście?
* Byliśmy się przejść i porozmawiać, wstąpiliśmy na kawę .. nic specjalnego.
- Na kawę? W nocy?- jej podekscytowanie wzrosło jeszcze bardziej.
Nie miałam siły odpowiedzieć, czułam że jeśli teraz sama nie wypiję kawy, to głowa mi eksploduje. Usiadłam na krześle i zaczęłam przeglądać wczorajszą gazetę. Czułam na sobie wzrok przyjaciółki.
- Kiedy znowu się zobaczycie? - wypaliła nagle.
* Nie wiem, nie mamy nawet swoich numerów. Spokojnie, to nic wielkiego- uspokoiłam ją i wróciłam do czytania gazety.
O 10 ubrałam się i wyszłam na spacer. Musiałam wskoczyć do biblioteki i kupić trochę jedzenia- nasza lodówka świeciła pustkami. Przeglądając regały z książkami nagle usłyszałam, jak zza moich pleców ktoś do mnie woła. Odwróciłam się i ku mojemu zdziwieniu zobaczyłam Przemka, przyjaciela jeszcze z czasów gimnazjum. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, jak on się zmienił. Od razu poszliśmy do kawiarni, żeby pogadać. Okazało się, że dostał posadę grafika w Bełchatowie, więc przeprowadza się tu na stałe. Bardzo się ucieszyłam, a po dwóch godzinach rozmowy obiecaliśmy sobie, że odnowimy nasze relacje i jeszcze się spotkamy. Zadowolona wróciłam do mieszkania, trzymając w rękach siatki z jedzeniem na kolację. Przed domem zorientowałam się, że zapomniałam kluczy. Na szczęście Aga była w domu, więc nie musiałam spędzać najbliższych kilku godzin na klatce.
- O, widzę że nie będziemy głodować, co dziś na kolację?- zapytała na samym wejściu.
* Makaron w sosie serowo-brokułowym. Wiem, że go uwielbiasz- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Mmm, pycha. A, zapomniałabym. W skrzynce był list do Ciebie, bez znaczka ani adresu, jest tam tylko Twoje imię. Położyłam go na Twoim łóżku.
Odłożyłam siatki w kuchni, wzięłam list i usiadłam na kanapie w salonie. Spojrzałam na kopertę, nie miałam pojęcia od kogo to. Otworzyłam ją, przeczytałam treść i zaśmiałam się głośno. "Obiecałem, że nie będę Cię nachodzić, ale w takiej sytuacji trudno dotrzymać obietnicy. Co powiesz na kawę? Tylko teraz o normalnej porze. Tajemniczy wielbiciel". Do koperty dołączony był breloczek w kształcie kubka kawy, które można kupić razem z gumami Orbit. Od razu chciałam odpisać, ale zorientowałam się, że nie wiem gdzie go odesłać. W końcu nie znałam nawet adresu. Odłożyłam list i poszłam do siebie do pokoju. Włączyłam radio i zaczęłam układać wyprane ubrania do szafy. Nagle wbiegła Aga.
- Wiem jak się z nim skontaktujesz- krzyknęła.
* Z kim? - Odpowiedziałam, udając że nie wiem o co chodzi.
- Z tajemniczym wielbicielem. Przeczytałam list, nie udawaj głupiej. Oni jutro grają mecz, chodźmy tam. Może przeprowadzę jakiś wywiad, to mi się przyda do moich materiałów.
Agnieszka jest studentką dziennikarstwa, chodzimy do tej samej uczelni. Przyjaźnimy się od przedszkola i wiem, że jak ona coś postanowi to łatwo z tego nie zrezygnuje. Uśmiechnęłam się ironicznie i wróciłam do porządków mojej szafy, w której wciąż panował chaos. Po zrobieniu porządków położyłam się na łóżku. "Tajemniczy wielbiciel". Mógł się podpisać "Karol" albo "Kłos", ale napisał "WIELBICIEL". Krążyło mi to po głowie, lecz nagle hałas za oknem sprawił, że wróciłam do codzienności. Wstałam, zamknęłam szafę, wciągnęłam na siebie niebieski dres i energicznym ruchem wybiegłam z domu.
czwartek, 31 lipca 2014
środa, 30 lipca 2014
Rozdział 1
Bełchatów, godzina 15, ciche popołudnie przerwał głośny dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam moją przyjaciółkę, Agnieszkę. Stała tam z wielkim uśmiechem na twarzy, ubrana w nowo kupiony płaszcz zimowy i wielkie czarne nauszniki. W rękach trzymała siatkę z jedzeniem na wynos, które kupiła w knajpie za rogiem. Bez słowa wbiegła do mieszkania, mówiąc coś o imprezie, która miała odbyć się wieczorem. Nie miałam ochoty nigdzie iść, szczególnie że nareszcie mogłam trochę odpocząć. Studiuję psychologię i ostatnio wkładałam w to sporo pracy, więc chciałam spędzić weekend na kanapie przed telewizorem. Położyła siatki na stole, pospiesznie wyjęła dwa talerze z szafki w kuchni i usiadła wygodnie na czerwonej kanapie w salonie. Musiała być bardzo głodna, bo chińszczyzna zniknęła z jej talerza w mgnieniu oka. Ja stałam oparta o ścianę, śmiejąc się z niej ukradkiem. Gdy zjadła, dalej zaczęła temat imprezy.
- Olga- mówiła- to świetna okazja na wyrwanie się gdzieś. Chodźmy, rozerwiemy się, poznamy nowych ludzi. Oj, wiem że tego chcesz, nie mów że nie. Tak dawno nie byłyśmy nigdzie razem.
Zaczęła dalej opowiadać, a jej oczy świeciły się jak dwa bursztyny. Okazało się, że impreza jest w klubie, znajdującym się niedaleko naszego mieszkania. Po dłuższej namowie stwierdziłam, że może jest to dobra okazja, żeby się trochę rozluźnić i zgodziłam się na to wieczorne wyjście. Wprawdzie nie byłam do tego przekonana, ale Agnieszka ma niesamowity dar przekonywania.
O 20 byłyśmy gotowe do wyjścia. Wcisnęłam się w krótką, czarną sukienkę i wysokie szpilki. Na to włożyłam beżowy płaszcz i ciepły czarny szalik. Kiedy doszłyśmy do klubu, zobaczyłam masę ludzi stojących przed wejściem. Wśród nich zobaczyłam też kilka znajomych twarzy ze studiów, więc od razu się do nich dołączyliśmy. Całą grupą usiedliśmy przy dużym stoliku w rogu i zamówiliśmy kolorowe drinki. Wszyscy świetnie się bawiliśmy, a po dłuższej chwili ruszyliśmy na parkiet. Czyste szaleństwo, nawet sama nie sądziłam, że może być tak fajnie. Niestety chwilę później poczułam wpływ alkoholu na mój organizm i lekko zakręciło mi się w głowie. Wyszłam się przewietrzyć i pooddychać świeżym powietrzem. Na tarasie było dużo ludzi, głównie palących. Obok mnie zauważyłam grupkę wysokich mężczyzn, żartujących na temat komedii romantycznych. Jeden z nich opowiadał, że żona wyciągnęła go do kina i musiał męczyć się tam przez dwie godziny, widząc wkoło same płaczące osoby.
- Dobrze, że stamtąd nie uciekłeś. Większość mężczyzn tak by zrobiła- wtrąciłam niespodziewanie.
Cała piątka spojrzała na mnie i zaśmiała się. Zaczęliśmy rozmawiać, po dziesięciu minutach rozmowy dowiedziałam się, że są to bełchatowscy siatkarze, którzy również chcieli się oderwać od codzienności i dlatego znaleźli się na tej imprezie. Nagle na taras wbiegła moja przyjaciółka. Od zawsze lubiła siatkówkę i gdy tylko zobaczyła z kim rozmawiam, stanęła z otwartymi ustami i nie wierząc własnym oczom chwyciła mnie mocno za rękę. Przedstawiłam jej nowo poznanych znajomych, a następnie dosiedliśmy się do ich stolika. Okazało się, że na tej imprezie jest prawie cały klub Skry Bełchatów. Chwilę później wszyscy byliśmy znów na parkiecie, a ja dając się ponieść muzyce, tańczyłam śpiewając głośno tekst piosenki. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i biegnie ze mną ku wyjściu. Był to Karol Kłos. Postanowiliśmy uciec od tego tłumu i udaliśmy się na spacer. Świetnie nam się rozmawiało, zrobiliśmy kilka dobrych kilometrów i wstąpiliśmy nawet na kawę do baru całonocnego. On, ze swym świetnym poczuciem humoru potrafił rozbawić mnie do łez. Wiem, że to dziwne, ale czułam się tak, jakbym nie chciała być nigdzie indziej. Po kawie w środku nocy, uświadomiłam sobie, że jest już prawie 4 nad ranem.
-Na mnie już czas, jest już trochę późno. To był genialny wieczór, dawno tak dobrze się nie bawiłam. I zobacz, to wszystko dzięki Tobie.
* Obiecałem Twojej przyjaciółce, że odprowadzę Cię do domu. Spokojnie, możesz mi pokazać gdzie mieszkasz. Nie będę Cię nachodził w nocy.
Uśmiechnął się szeroko, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Po dziesięciu minutach byliśmy pod moim mieszkaniem. Chwilę jeszcze śmialiśmy się na temat mojego sąsiada, który swój dzień rozpoczyna o 4, wyprowadzając swojego psa na spacer, a potem pożegnaliśmy się. Otwierając drzwi, obróciłam się jeszcze i zobaczyłam jego, stojącego w czarnej kurtce, z pięknym uśmiechem i zamknęłam je za sobą. Potem szybko się przebrałam i poszłam spać z głową pełną myśli.
Subskrybuj:
Posty (Atom)