środa, 30 lipca 2014

Rozdział 1

Bełchatów, godzina 15, ciche popołudnie przerwał głośny dzwonek do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam moją przyjaciółkę, Agnieszkę. Stała tam z wielkim uśmiechem na twarzy, ubrana w nowo kupiony płaszcz zimowy i wielkie czarne nauszniki. W rękach trzymała siatkę z jedzeniem na wynos, które kupiła w knajpie za rogiem. Bez słowa wbiegła do mieszkania, mówiąc coś o imprezie, która miała odbyć się wieczorem. Nie miałam ochoty nigdzie iść, szczególnie że nareszcie mogłam trochę odpocząć. Studiuję psychologię i ostatnio wkładałam w to sporo pracy, więc chciałam spędzić weekend na kanapie przed telewizorem. Położyła siatki na stole, pospiesznie wyjęła dwa talerze z szafki w kuchni i usiadła wygodnie na czerwonej kanapie w salonie. Musiała być bardzo głodna, bo chińszczyzna zniknęła z jej talerza w mgnieniu oka. Ja stałam oparta o ścianę, śmiejąc się z niej ukradkiem. Gdy zjadła, dalej zaczęła temat imprezy. 
- Olga- mówiła- to świetna okazja na wyrwanie się gdzieś. Chodźmy, rozerwiemy się, poznamy nowych ludzi. Oj, wiem że tego chcesz, nie mów że nie. Tak dawno nie byłyśmy nigdzie razem. 
Zaczęła dalej opowiadać, a jej oczy świeciły się jak dwa bursztyny. Okazało się, że impreza jest w klubie, znajdującym się niedaleko naszego mieszkania. Po dłuższej namowie stwierdziłam, że może jest to dobra okazja, żeby się trochę rozluźnić i zgodziłam się na to wieczorne wyjście. Wprawdzie nie byłam do tego przekonana, ale Agnieszka ma niesamowity dar przekonywania.
O 20 byłyśmy gotowe do wyjścia. Wcisnęłam się w krótką, czarną sukienkę i wysokie szpilki. Na to włożyłam beżowy płaszcz i ciepły czarny szalik. Kiedy doszłyśmy do klubu, zobaczyłam masę ludzi stojących przed wejściem. Wśród nich zobaczyłam też kilka znajomych twarzy ze studiów, więc od razu się do nich dołączyliśmy. Całą grupą usiedliśmy przy dużym stoliku w rogu i zamówiliśmy kolorowe drinki. Wszyscy świetnie się bawiliśmy, a po dłuższej chwili ruszyliśmy na parkiet. Czyste szaleństwo, nawet sama nie sądziłam, że może być tak fajnie. Niestety chwilę później poczułam wpływ alkoholu na mój organizm i lekko zakręciło mi się w głowie. Wyszłam się przewietrzyć i pooddychać świeżym powietrzem. Na tarasie było dużo ludzi, głównie palących. Obok mnie zauważyłam grupkę wysokich mężczyzn, żartujących na temat komedii romantycznych. Jeden z nich opowiadał, że żona wyciągnęła go do kina i musiał męczyć się tam przez dwie godziny, widząc wkoło same płaczące osoby. 
- Dobrze, że stamtąd nie uciekłeś. Większość mężczyzn tak by zrobiła- wtrąciłam niespodziewanie.
Cała piątka spojrzała na mnie i zaśmiała się. Zaczęliśmy rozmawiać, po dziesięciu minutach rozmowy dowiedziałam się, że są to bełchatowscy siatkarze, którzy również chcieli się oderwać od codzienności i dlatego znaleźli się na tej imprezie. Nagle na taras wbiegła moja przyjaciółka. Od zawsze lubiła siatkówkę i gdy tylko zobaczyła z kim rozmawiam, stanęła z otwartymi ustami i nie wierząc własnym oczom chwyciła mnie mocno za rękę. Przedstawiłam jej nowo poznanych znajomych, a następnie dosiedliśmy się do ich stolika. Okazało się, że na tej imprezie jest prawie cały klub Skry Bełchatów. Chwilę później wszyscy byliśmy znów na parkiecie, a ja dając się ponieść muzyce, tańczyłam śpiewając głośno tekst piosenki. Nagle poczułam jak ktoś chwyta mnie za rękę i biegnie ze mną ku wyjściu. Był to Karol Kłos. Postanowiliśmy uciec od tego tłumu i udaliśmy się na spacer. Świetnie nam się rozmawiało, zrobiliśmy kilka dobrych kilometrów i wstąpiliśmy nawet na kawę do baru całonocnego. On, ze swym świetnym poczuciem humoru potrafił rozbawić mnie do łez. Wiem, że to dziwne, ale czułam się tak, jakbym nie chciała być nigdzie indziej. Po kawie w środku nocy, uświadomiłam sobie, że jest już prawie 4 nad ranem. 
-Na mnie już czas, jest już trochę późno. To był genialny wieczór, dawno tak dobrze się nie bawiłam. I zobacz, to wszystko dzięki Tobie.
* Obiecałem Twojej przyjaciółce, że odprowadzę Cię do domu. Spokojnie, możesz mi pokazać gdzie mieszkasz. Nie będę Cię nachodził w nocy. 
Uśmiechnął się szeroko, a na jego policzkach pojawiły się dołeczki. Po dziesięciu minutach byliśmy pod moim mieszkaniem. Chwilę jeszcze śmialiśmy się na temat mojego sąsiada, który swój dzień rozpoczyna o 4, wyprowadzając swojego psa na spacer, a potem pożegnaliśmy się. Otwierając drzwi, obróciłam się jeszcze i zobaczyłam jego, stojącego w czarnej kurtce, z pięknym uśmiechem i zamknęłam je za sobą. Potem szybko się przebrałam i poszłam spać z głową pełną myśli. 

3 komentarze:

  1. Fajnie się zapowiada. Może coś z tego będzie, kto wie? Jest kilka błędów ale na tyle nieistotnych że nie chce mi się ich wymieniać. Mam nadzieje, ze wpadniesz do mnie i napiszesz mi coś myślisz. Mam dość... ekhem oryginalny styl pisania ;P przezstrony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. aww.. Kłos, powiadasz? ja tam wolę Wronkę ;)
    pozdrawiam
    moodybrown.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie też wolę Wronę :D
      Ale chciałam napisać o kimś, kto jest dla mnie neutralny!

      Usuń