poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Rozdział 4

Nazajutrz obudziłam się wypoczęta, pomimo tego, że szliśmy spać późno w nocy. Niedziela, od jutro znów muszę wstać wcześnie na wykłady, więc przynajmniej dziś mogłam się wyspać. W pokoju było bardzo zimno, pewnie ogrzewanie znów nawaliło. Ubrałam mój beżowy szlafrok i wyszłam z pokoju. Aga jeszcze spała, bo na jej drzwiach wisiała plakietka z napisem "Gdy się nie wyśpię- gryzę", którą kupiła na bazarze. Też taką od niej dostałam, tylko na mojej jest napisane "Nie budzić, niewyspana wyglądam tak" i  obok widnieje zdjęcie potwora, który faktycznie nie jest zbyt atrakcyjny. Podeszłam do szafki w kuchni i wyjęłam z niej nową herbatę malinową. Kiedy byłam dzieckiem, babcia robiła ją w zimne dni, bo ponoć jest na to najlepsza. Nagle z pokoju wyszła zaspana przyjaciółka, która w przeciwieństwie do mnie chyba się nie wyspała.
- Chyba znowu robią naprawę dróg- powiedziała cichym głosem- nie mogę przez to spać. Która jest godzina?
* Dwadzieścia po dziewiątej- odpowiedziałam z uśmiechem.
- Robisz herbatę? Zrób mi też, strasznie tu zimno.
* Wiem, musimy coś z tym zrobić- odpowiedziałam spokojnym głosem, pokazując przyjaciółce, że się tym zajmę.
Pomimo zimnego ranka, towarzyszył mi bardzo dobry humor. Nawet jeszcze tego samego dnia zadzwoniłam do specjalisty, który szybko uporał się z naszym ogrzewaniem. Po południu poszłam do biblioteki, ale niestety była zamknięta. Po drodze do domu kupiłam siatkę mandarynek, które okazały się być pyszne. Oczywiście większość z nich zjadł Adi, który wpadł do nas na obiad, bo jego lodówka była pusta. Usiadłam na kanapie, wzięłam laptopa i sprawdziłam o której jest mecz. Była szesnasta, a na osiemnastą musiałam być na hali. Weszłam pod prysznic i zamyślona stałam bez ruchu. Dlaczego wszystkie moje myśli pojawiają się pod prysznicem lub gdy chcę spać? Zastanawiałam się czy to randka. Przecież randka to zbyt wielkie słowo, to zwykłe przyjacielskie spotkanie. Ale w takim razie jak mam się ubrać? Myśli nie dawały mi spokoju. Owinęłam się ręcznikiem i poszłam do siebie. Spojrzałam w szafę, nic ciekawego. Koniecznie muszę iść na zakupy. Wyciągnęłam moje czarne rurki, dokładnie dopasowujące się do nogi, a do nich wybrałam kremową koszulę. Kupiłam ją niedawno, a prawie wcale nie miałam jej na sobie. Rozczesałam moje blond włosy, które potrzebują fryzjera. Chwyciłam za suszarkę, potem za przybory do makijażu. Po pół godziny byłam gotowa. Była godzina 17.10. Z naszego mieszkania na halę jest jakieś 15 minut spaceru. Stwierdziłam, że jeśli chcę kupić bilety i zobaczyć rozgrzewkę, to musimy się zbierać. Wyszłam z pokoju, Adiego już nie było. Agnieszka kończyła robić swój makijaż, miała oczy podkreślone ciemnym eyelinerem i czerwone usta. Wyglądała na doroślejszą niż w rzeczywistości jest, ale to bardzo mi się podobało. 
Po 20 minutach byłyśmy już pod halą, kupiłyśmy bilety i udałyśmy się na swoje miejsca. Kiedy weszłam na salę, od razu zobaczyłam rozgrzewających się siatkarzy. Grali z Transferem Bydgoszcz. Nigdy nie byłam na meczu siatkówki, może dlatego że nigdy nie pasjonowałam się tym za bardzo. Po rozgrzewce zaczął się mecz, nie sądziłam że jest to tak emocjonujący sport. Końcowy wynik wyniósł 3:0 dla Skry. Na hali słychać było okrzyki zadowolenia, wszyscy wkoło śpiewali i przytulali się. Na koniec podbiegłyśmy do barierek, by przybić piątki naszym zwycięzcom. Kiedy Karol mnie zobaczył, chwycił w pasie i uniósł ponad barierką. Nagle znalazłam się obok niego, a wszyscy patrzyli się na nas. Objął mnie mocno, gdy nagle ktoś zapytał go, czy udzieli wywiadu. Zgodził się na kilka pytań.
- Lecę pod prysznic i za 15 minut tu po Ciebie jestem. Zaczekaj na mnie- powiedział, gdy tylko pani redaktor skończyła zadawać mu pytania.
* Dobrze- odpowiedziałam mu, po czym uśmiechnęłam się szeroko.
Dziwnie się czułam, jakbym miała iść na randkę z kimś sławnym. Chwila, to nie randka. A może jednak? Moje myślenie przerwał na szczęście widok Karola wracającego z szatni. Chwycił mnie za rękę i wyszliśmy na dwór. Po drodze rozdał jeszcze kilka autografów, to było miłe uczucie widzieć jak fani cieszą się z małego podpisu. Na dworze było bardzo zimno, ale nie zwracałam na to uwagi. Czułam się podekscytowana i szczęśliwa. 
- Głodna? -zapytał nagle.
* Nawet nie wiesz jak, umieram z głodu. 
Po chwili znaleźliśmy się w restauracji, w której jeszcze nigdy nie byłam.
- Mają tu najlepsze jedzenie w mieście- powiedział.
* O, widzę że mamy tutaj znawcę- zażartowałam.
Po kolacji zamówiliśmy szampana, którego wzięliśmy ze sobą. Karol nie chciał mi powiedzieć dokąd idziemy. Zakrył mi oczy, a gdy pozwolił mi je otworzyć zobaczyłam przed sobą cały Bełchatów. Byliśmy na dachu jednego z bełchatowskich budynków.
* Skąd znasz to miejsce?- zapytałam podekscytowana.
- Kiedyś ojciec mnie tu zabierał. Zawsze mi mówił, że gdy poznam kogoś bardzo szczególnego, mam go tu zabrać. 
Zamurowało mnie, jestem dla niego kimś szczególnym. Serce zaczęło mi mocniej bić. Usiedliśmy na ławeczce i otworzyliśmy szampana. Opowiadaliśmy sobie o naszym dzieciństwie, powiedział mi jak udało mu się zajść tak daleko w sporcie. Kiedy szampan się skończył, wstaliśmy żeby zrobić sobie spacer. Nagle poczułam jego ręce na swoich biodrach. Delikatnie się do siebie zbliżyliśmy, czułam jego spokojny oddech i bicie serca. Byłam opanowana, lecz serce biło mi jak szalone. Nasze usta się dotknęły, a to było niesamowite. Nasz pierwszy pocałunek, nocą, na dachu- tego się nie spodziewałam. Kiedy to się stało, przeszliśmy się jeszcze, a na koniec odprowadził mnie do domu. Pod mieszkaniem pożegnałam go buziakiem, a on odprowadził mnie wzrokiem do drzwi. Długo po tym nie mogłam zasnąć, a rano musiałam wstać na wykłady. Lecz w tej chwili nie przejmowałam się tym, liczył się tylko on. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz